32. Dachówka.
Nie pisałam, bo nie miałam specjalnie o czym,
firma DOMEX z Wałcza dalej mnie zwodzi, teraz nie mogą znaleźć auta, które jednorazowo zabrałoby ze Szczecina 14 palet dachówki i przywiozło do mnie. Niestety nie kalkuluje im się wysyłanie dwa razy, a to, że leci już czwarty tydzień po umówionym terminie dostawy, to trudno, tłumaczą, że to nie ich wina.
A czyja pytam???
No oczywiście MOJA!!! Jak zwykle...
A na budowie hydraulik ma dziś skończyć instalację kanalizacyjną (mam nadzieję, że dojechał do nas), następnie będzie można wylać chudziaka (fajna nazwa), a wtedy ma wkroczyć elektryk, hmmm, ciekawe skąd wezmę na niego "money", przez brak dachówki nie mogę iść do banku po następną transzę...
Ścianki działowe na poddaszu pewnie są na ukończeniu, niestety nie wiem, bo nie byłam od dwóch dni na budowie, chociaż mam 3 kroki.
Jestem wściekła, wygarnęłam dziś panu od dachówki, że jest niekompetentny, a on, że ta sytuacja to nie jego wina! Czyja? Oczywiście wiecie...
Jeszcze jedno, nie trzymajcie już kciuków, bo czasami odpadną w wyniku przerwy dopływu krwi ;)