44. No i się doigrałam!!!
Mówi się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, no cóż coś w tym jest, choć faszyzmu dzięki Bogu na własnej skórze nie odczułam, to skutki mojej powiedzmy nadgorliwości właśnie leczę.
Zaczęło się od dobrych chęci, aby pomóc trochę mojemu ślubnemu (Wojtkowi).
Jakiś czas temu postanowiłam wziąć się z gruntowanie ścian i podłóg, no i pogruntowałam w ciągu jednego wolnego od pracy dnia całą górę, bez jednego dziecięcego pokoju, bo był już gotowy.
O zakwasach późniejszych nie będę pisać, bo to nic ciekawego, jednak okazało się, że mój staw łokciowy prawy nie wytrzymał wysiłku i w czasie niedawnych zakupów gdy chciałam zdjąć z taśmy przy kasie zgrzewkę wody, po prostu ostatecznie odmówił współpracy.
Podczas wczorajszej wizyty u chirurga dowiedziałam się, że o mojej pomocy przy malowaniu mogę zapomnieć, zaaplikowano mi blokadę stawu w formie zastrzyku i teraz jestem ograniczona ruchowo, bo przy najmniejszym ruchu boli jak diabli.
Żeby nie było, że o sobie piszę, to w naszej Salsie położono już kafle w kuchni, w dolnej łazience, w korytarzu na dole, wiatrołapie, zaczęliśmy nasz domek ocieplać, stropianem 12 cm, mamy już zrobione pół domu, dalej nie mamy schodów i tarasu, ale mam nadzieję, że już wkrótce coś się w tym zakresie zmieni.
Pozdrawiam!